Wielką świąteczną niespodziankę sprawili sobie i kibicom zawodnicy Lechii Tomaszów Mazowiecki. Podopieczni trenera Mateusza Mielnika wygrali na wyjeździe 2:3 (24:26, 25:18, 25:23, 22:25, 9:15) z Astrą Nowa Sól. Zwycięstwo z beniaminkiem było bardzo cenne biorąc pod uwagę, że dla gospodarzy była to dopiero druga porażka we własnej hali w tym sezonie.
Astra Nowa Sól – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:3 (24:26, 25:18, 25:23, 22:25, 9:15)
MVP: Mateusz Piotrowski
Nie ma co ukrywać, że tomaszowianie szykowali się na trudne spotkanie i takie ono było. Od samego początku obie ekipy walczyły punkt za punkt. Zarówno Astrze jak i Lechii trudno było zdobyć kilka oczek przewagi. Nic dziwnego, że pierwsza partia zakończyła się wynikiem 24:26, a seta zwyciężyli lechiści.
Druga partia rozpoczęła się od nerwowej gry i prostych błędów zielono-czerwonych. Gospodarze skutecznie to wykorzystali i szybko wypracowali pięciopunktową przewagę. Tomaszowianie mimo olbrzymich starań nie byli w stanie już wrócić do gry i przegrali do 18.
Trzecia odsłona była bliźniaczo podobna do pierwszej. Walka punkt za punkt i spore emocje w końcówce, które lepiej tym razem wytrzymali zawodnicy z Nowej Soli. Astra wygrała 25:23 i w całym meczu prowadziła 2:1.
Lechii korzystny rezultat zaczął wymykać się z rąk. Aby wrócić z trudnego terenu choćby z punktem podopieczni trenera Mateusza Mielnika nie mogli pozwolić sobie na porażkę w czwartym secie. Początkowo gra była wyrównana. W połowie partii przewagę osiągnęli przyjezdni, jednak gospodarze zdołali wyrównać. Dopiero w końcówce lechiści wrzucili drugi bieg i doprowadzi do tie-breaka.
W piątym decydującym secie Lechia pokazała swoją moc. Tomaszowianie byli bardzo skupieni i dzięki ofiarnej grze zdołali szybko wypracować przewagę i spokojnie doprowadzić mecz do zwycięstwa 3:2.